Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Jestem dumny, że trenował mnie Górski

środa, 7 grudnia 2007

Znakomity reporter i pisarz Ryszard Kapuściński jest dumny, że mógł trenować pod kierunkiem Kazimierza Górskiego. Chociaż z piłką nożną dziś niewiele go już łączy, to chętnie ogląda mecze na "najwyższym poziomie".

"Jako chłopiec pasjonowałem się futbolem. Grałem w drużynie juniorów warszawskiej Legii. Zajęcia prowadził wówczas z nami Kazimierz Górski, z czego do dziś jestem dumny" - wspomniał Ryszard Kapuściński.

"Pamiętam również sprawozdanie w Przeglądzie Sportowym po którymś z meczów Legii zatytułowane 'Majstersztyk Górskiego'. Widziałem tę akcję, jak przejął piłkę na połowie swojej drużyny, przebiegł z nią niemal przez całe boisko, mijając po drodze zawodników i zdobył bramkę" - dodał wieloletni dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej, który w czwartek uhonorowany został złotą odznaką "Zasłużony dla PAP" oraz symboliczną legitymacją dziennikarską z numerem 1.

Pytany czy nadal interesuje się tą dziedziną powiedział: "Niestety, tylko sporadycznie. To zainteresowanie ograniczam do oglądania dobrych meczów, na najwyższym poziomie. Jeden z takich pamiętam do dziś - pojedynek o brązowy medal mistrzostw świata w 1970 roku na Estadio Azteca w Meksyku, w którym Włosi pokonali po dogrywce Niemców 4:3. W ciągu 20 minut 100 tysięcy widzów oglądało 6 bramek".

Kapuściński przyznał, że najbardziej boli go to, co dzieje się wokół futbolu, a zwłaszcza patologiczne zjawiska, które przylgnęły do tej gry. "Mecz jest meczem, lepszym bądź gorszym, natomiast z obrzydzeniem patrzę na tą całą otoczkę. Jedyne, choć smutne to pocieszenie, że ta dyscyplina nie jest odosobniona. Ale ponieważ jest na świeczniku więc wszyscy wszystko widzą".

Autor "Wojny futbolowej" nie chciał wystąpić w roli wróżki co do losów polskiej reprezentacji w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Niemczech. "Sport to jedna z niewielu dziedzin życia, w której trudno cokolwiek przewidzieć. Dlatego nie podejmuję się prognozowania, jak potoczy się droga wybrańców Pawła Janasa na niemieckich boiskach".

W nawiązaniu do "Wojny futbolowej" Kapuściński powiedział: "Był akurat rok 1970, rok piłkarskich mistrzostw świata w Meksyku, na których byłem jedynym polskim korespondentem. Żyjąc w Ameryce Łacińskiej uświadomiłem sobie, czym jest futbol. To nie jest tylko sport. To przede wszystkim część latynoamerykańskiej kultury, część myślenia, sposób rozwiązywania i zawiązywania konfliktów, które czasem mogą prowadzić do wojny.

W Ameryce Łacińskiej sposób odbierania futbolu jest szaleństwem. Ludzie popełniają samobójstwa po przegranym meczu, z tego samego powodu do więzienia idą całe drużyny. Chodziło mi o to, żeby w tej książce pokazać ten inny wymiar, ten szerszy wymiar tego czym jest futbol i do czego może doprowadzić emocja futbolowa. W tym wypadku właśnie do wojny".

Wojna futbolowa - konflikt zbrojny między Salwadorem a Hondurasem, który wybuchł po przegranym przez Honduras 15 czerwca 1969 roku eliminacyjnego meczu mistrzostw świata. W rzeczywistości stosunki między państwami były napięte już znacznie wcześniej, sam mecz stał się niejako punktem kulminacyjnym fali nacjonalizmu i nienawiści rozpętywanej przez obie strony.

14 lipca armia Salwadoru zaatakowała sąsiada. W walkach zginęło ok. 3 tysięcy ludzi. Wojna została zakończona po interwencji Organizacji Państw Amerykańskich, jednak napięcie pomiędzy obu krajami utrzymywało się do 1972 roku. W 1980 roku Salwador i Honduras podpisały traktat pokojowy.

onet.pl

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.