Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Cegliński: Pan Kazimierz jak z bajki

środa, 24 maja 2006

Urodziłem się dużo za późno, żeby na żywo oglądać zwycięstwa drużyn Pana Kazimierza. Urodziłem się także za późno, żeby przeżywać hiszpański sukces Antoniego Piechniczka, a pierwszy mundialowy mecz, jaki obejrzałem, to bezbramkowy remis z Maroko na mistrzostwach w Meksyku, a potem... 0:3 z Anglią i 0:4 z Brazylią.

Od małego kibicowałem więc reprezentacjom, które co dwa lata przegrywały kolejne eliminacje. A Kazimierz Górski stawał się dla mnie postacią z bajki. Bo jak miałem uwierzyć, że wyeliminował Anglię? Ja wiem tylko, że to właśnie ten zespół pozbawiał nas co dwa lata awansu na Euro lub mundial. Jak mogłem zrozumieć, że pokonał Argentynę, Włochy i Brazylię na mistrzostwach, skoro pamiętam tylko wymęczone zwycięstwo 1:0 z Portugalią, a niedawno nieistotne 3:1 z USA?

W tych bajkach o wspaniałych, piłkarskich czasach piłkarze zajmowali niewiele miejsca. Błyskotliwy Deyna, pechowy Lubański, niesamowity Tomaszewski - tak, ale to byli piłkarze Górskiego, to była Jego drużyna. On ją stworzył, On ją nauczył wygrywać.

Wspomnienie pamiętnego meczu z Wembley i oglądane raz na kilka lata czarno-białe powtórki gola Domarskiego przywoływały mi przed oczy inny obraz - kilka minut przed końcem meczu Górski wychodzi do szatni. Zachowanie niezwykłe i niezrozumiałe. Wiedział, że wygrają, czy nie chciał patrzeć na rozpacz? W rozsypującym się egzemplarzu książki "Pół wieku z piłką" jest Jego wyjaśnienie - po prostu nie mógł wytrzymać ogromnych nerwów.

A jakie są futbolowe stresy mojego pokolenia? Głównie sromotnie przegrywane "mecze o wszystko" ze Szwecją i tradycyjne, upokarzające czekanie na wynik Łotyszów, Czechów itd. Mało mam bezpośrednich wspomnień związanych z Panem Kazimierzem, ale dlatego właśnie są tak wyjątkowe. A przede wszystkim bajkowe.

gazeta.pl

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.